
25 gru MARCIN „BORKOŚ” – RATOWNIK Z PASJĄ (1)
Z ratownictwem związany jest praktycznie od 3 dekad… Mając 18 lat po raz pierwszy pojawił się w służbie zdrowia i w branży działa do tej pory. Mieszkał i mieszka w pobliżu szpitala i sygnały karetek towarzyszyły mu od dzieciństwa, a oczywiście pierwsze z nich to były duże Fiaty i Nysy. Wiedział doskonale, że z każdym takim przyjazdem na sygnale związana jest czyjaś tragedia i dlatego postanowił, iż w przyszłości chciałby pomagać ludziom „w potrzebie”.
I tak też się stało… Do tej pory pracował w różnych placówkach, prowadził i cały czas prowadzi, choć z racji pandemii w ograniczonym wymiarze, kursy i szkolenia z zakresu pomocy przedmedycznej, ale właściwie cały czas związany jest z pogotowiem ratunkowym.
Niemniej w swoich działaniach nie ogranicza się jedynie do pracy zawodowej, ale swą pasję realizuje na co dzień patrolując ulice Warszawy, głównie w weekendy w czasie których w miejscach newralgicznych znajdują się duże grupy, zwłaszcza młodzieży.
– Uruchomiłem projekt „Pierwsze cztery minuty”, oparty o moje siły i środki – mówi „Borkoś”. – Cały czas też inwestuję w swój motocykl ratowniczy, którym dojeżdżam głównie do zdarzeń drogowych. Moje działania spotkały się m.in. z dużym wsparciem ze strony Internautów, którzy widząc moje zaangażowanie wspierają mnie w miarę możliwości i doposażają mój „moto-ambulans”.
A wspomniany motocykl ratunkowy, to trójkołowiec zbudowany na bazie Piaggio mp3 o pojemności 500 cm3. Jest to pojazd, którym można poruszać się na podstawie prawa jazdy kat. B, pod warunkiem, że te uprawnienia ma się minimum 3 lata. Jak na pojazd ratowniczy przystało, ma zamontowane sygnały świetlne i dźwiękowe. Wyższość tego trójślada nad innymi pojazdami było np. bardzo widoczne przy zdarzeniu na Moście Grota we wrześniu, kiedy autobus częściowo spadł na Wisłostradę. Marcin jako jeden z pierwszych wykorzystując ścieżkę rowerową i trawnik dojechał na miejsce i zaczął swe działania, co nie uszło uwadze władz Warszawy, od których otrzymał podziękowania i stosowne „laurki”.
Generalnie „Borkoś” zawsze stara się być tam, gdzie doszło do zdarzenia, wypadku, tragedii…
Poniżej film z akcji, gdy kobieta z dzieckiem została potrącona przez skręcającą ciężarówkę.