JECHAŁ BEZ KOŁA W NACZEPIE DO SERWISU, Z  TYM TYLKO, ŻE NIE DO NAJBLIŻSZEGO

Czasami już pierwszy rzut oka na ciężarówkę powoduje, że zostaje ona zakwalifikowana do kontroli. I właśnie tak było tym razem, choć początkowe przypuszczenia funkcjonariuszy ITD się nie potwierdziły.

Na obwodnicy Białegostoku inspektorzy zwrócili uwagę na nienaturalnie przechyloną naczepę. Zachodziło podejrzenie, że jest to wynik nieprawidłowego zabezpieczenia towaru, wskutek czego ładunek się przemieścił. W związku z tym zatrzymano zestaw białoruskiego przewoźnika, który przewoził ponad 20 t ładunku do Portugalii. Okazało się, że to jednak nie towar zawinił, ale w naczepie brakuje koła na ostatniej osi.

Kierowca podwiesił trzecią oś pasem transportowym i na polecenie szefa postanowił w takim stanie pokonać dystans kilkudziesięciu kilometrów drogą ekspresową do serwisu. Tłumaczenie wydawało się być zasadne, z tym tylko, że kontrolujący byli zdania, że kierowca jechał do znaczenie oddalonego serwisu, zamiast ograniczyć ryzyko i dotrzeć do najbliższego warsztatu od miejsca wystąpienia awarii.

A, że rodzaj niesprawności powodował zakwalifikowanie do kategorii usterek niebezpiecznych, zatrzymano dowód rejestracyjny naczepy, która została odholowana na parking strzeżony.

Kierowcę ukarano mandatem na kwotę 200 zł a wobec przewoźnika wszczęto postępowanie administracyjne.

Źródło: WITD Białystok