
02 maj SĄ MECZE, KTÓRE NA ZAWSZE ZAPISUJĄ SIĘ W HISTORII…
Jak stwierdził Robert Lewandowski: „Są momenty w życiu, które ciężko opisać słowami, są mecze, które na zawsze zapisują się w historii”. Czy te zawody z 24 kwietnia, które odbyły się Gdańsku zapiszą się w historii, trudno powiedzieć. Niemniej sama idea, jak i cel nie mogą pozostać bez echa.
Za sprawą Stowarzyszenia „Nim będzie za późno” na murawie pojawiły się drużyny kierowców zawodowych i funkcjonariuszy policji. Wynik meczu był wręcz nieprawdopodobny, ale nie o to w tym spotkaniu chodziło, choć trzeba zaznaczyć, że policja wygrała bardzo wysoko… Liczył się natomiast szlachetny cel, czyli zbieranie środków na szkolenia dla kierowców zawodowych z udzielania pomocy przedmedycznej w wypadkach drogowych.
Pogoda dopisała, co w przypadku imprez plenerowych jest ważną sprawą, szkoda tylko, że frekwencja nie była najwyższa. Ale, jak mówi polskie powiedzenie: „Pierwsze koty za płoty” więc teraz może być tylko lepiej.
Ania Szemiel, która koordynowała to wydarzenie przyznała, że wybór drużyn bynajmniej nie był przypadkowy, bo chodziło o skonfrontowanie dwóch grup, które często na drodze nie do końca za sobą przepadają. Już teraz uchyliła też rąbka tajemnicy stwierdzając, że w przyszłym roku odbędzie się podobny mecz, z tym tylko że przeciwko kierowcom staną druhowie z okolicznych OSP, którzy właśnie często niosą pierwszą pomoc w wypadkach drogowych.
Ania Szemiel i Marcin Freitag.
Jak powiedział Sławomir Gralak, który był kapitanem drużyny kierowcy nie było żadnego problemu ze skompletowaniem drużyny. W ekipie znaleźli się kierowcy ciężarówek i to nie tylko z Pomorza, bo jeden zawodnik przyjechał nawet ze Śląska.
Z kolei Marcin Freitag – kapitan drużyny policji, stwierdził że drużyna składała się z policjantów z różnych działów. Byli funkcjonariusze z prewencji, wydziału dochodzeniowo-śledczego i kryminalnego oraz dzielnicowi. Klucz w doborze był jeden, by ktoś wcześniej miał jakiś krótszy lub dłuższy epizod z graniem w piłkę nożną. Skład wykrystalizował się szybko i jak się okazało funkcjonariusze poradzili sobie lepiej niż oczekiwali.
Sama impreza to świetny pomysł, bo z jednej strony integracja dwóch środowisk, z drugiej – szczytny cel. Więc do zobaczenia za rok!