SAMOCHÓD DOSTAWCZY BYŁ W TAK FATALNYM STANIE, ŻE Z MIEJSCA KONTROLI ODJECHAŁ NA LAWECIE

Właściwie elementem każdej  kontroli drogowej jest przynajmniej pobieżne sprawdzenia stanu auta. Policjant nie ma możliwości wykrycia wszystkich usterek, ale na pierwszy rzut oka może dostrzec te związane choćby problemy z oświetleniem, uszkodzenia przedniej szyby i niewłaściwy stan opon. W razie uzasadnionego podejrzenia, że pojazd jest niesprawny może wystawić mandat, a nawet zatrzymać dowód rejestracyjny.

I tak właśnie skończyła się kontrola dostawczego Renault Master przeprowadzona przez funkcjonariuszy wrocławskiej drogówki. Policjanci nie musieli się bardzo starać, by dostrzec liczne usterki w pojeździe, bo te były aż nadto widoczne. Przyczyną zatrzymania była jazda bez zapiętych pasów. Gdy jednak funkcjonariusze je zobaczyli, byli mocno zdziwieni, bo niespełnialny one żadnych standardów bezpieczeństwa. Dodatkowo policjanci „wykryli”: rozbite wkłady obu lusterek zewnętrznych, ogumienie z nadmiernie zużytym bieżnikiem, rozbite i nieumiejętnie sklejone taśmą obudowy obu świateł tylnych oraz brak klamek.

Kierowca ukarany dwoma mandatami stwierdził, że nie jest to jego wina, bo taki samochód dostał do jazdy od pracodawcy. Z miejsca kontroli już jednak nie odjechał, bo pojazd zabrała laweta.

 

Źródło: KMP Wrocław