
16 paź PAULINA „ZMORA”, KTÓRA STUDIA NA ARCHITEKTURZE ZAMIENIŁA NA KIEROWNICĘ (1)
Nigdy nie byłam pokornym dzieckiem i bardzo wiele rzeczy interesowało mnie na raz. Gdy dorosłam, poznałam chłopaka, który jeździł na „busach” w systemie trzy na jeden. Coś tam między nami „zaiskrzyło”, ale problem polegał na tym, że ja miałam bardzo dużo obowiązków, bo pracowałam również jako barmanka i studiowałam na architekturze, a on praktycznie cały czas był w trasie. I wówczas pomyślałam, że również mogę przecież śmigać dostawczakiem jak on, a kasy będzie zdecydowanie więcej.
Zrobiłam sobie przerwę na studiach, z tym tylko, że transport mi się spodobał do tego stopnia, że już na nie wróciłam… Ale fascynację szybko zastąpiło zmęczenie, bo wiadomo, jak się jeździ na „busach”. Już myślałam, że może by to wszystko rzucić, niemniej pewnego dnia spotkałam na parkingu kierowcę ciężarówki, który zapytał, dlaczego tak się męczę. Wytłumaczył mi, że on nie jeździ na tyle, na ile pozwala zdrowie, ale tachograf. Zaprosił mnie również bym oglądnęła kabinę w środku i nie ukrywam, że byłam w szoku ile tam jest miejsca. I wówczas podjęłam decyzję, że robię prawo jazdy na ciężarówki.
Nie ukrywam, że miałem pewne problemy, bo połączyłam wszystko na raz. Kat. C z C+E i kwalifikacją. Bardzo mi zależało, by to zrobić jak najszybciej i od poniedziałku do piątku miałam po dwie godziny jazdy dziennie, ale niestety egzaminy wypadły mi na początek pandemii, przez co miałam pół roku przestoju. Mimo tej przerwy egzamin na C zdałam za trzecim razem, a na C+E za drugim.
cdn.