ZAPARKOWAŁ W ZATOCZCE AUTOBUSOWEJ I OD TEGO ZACZĘŁY SIĘ JEGO KŁOPOTY

Wiadomo, że stosując się do wskazań tachografu trudno jest, zwłaszcza jadąc przez miasto wyliczyć, gdzie akurat przyjdzie się zatrzymać na przymusową pauzę, a jeszcze trudniej jest przewidzieć, czy znajdzie się do tego miejsce.

I w tę swoistą pułapkę wpadł kierowca w Łomży, który zdecydował się na postój w zatoczce autobusowej. Z tym tylko, że taki stan rzeczy nie jest dopuszczalny, bo utrudniamy nie tylko ruch autobusów lecz również możliwość bezpiecznego wysadzenia i zabrania z przystanku podróżnych. Zgodnie z art. 97 KW w zw. z art. 49, ust. 1, pkt 9 Ustawy Prawo o ruchu drogowym: „Zabrania się zatrzymania pojazdu: w odległości mniejszej niż 15 metrów od słupka lub tablicy oznaczającej przystanek, a na przystanku z zatoką – na całej jej długości”.

Nie może więc zdziwić fakt, że przejeżdżający patrol policji postanowił sprawdzić, co jest rzeczywistą przyczyną zatrzymania i czy aby kierowca nie potrzebuje pomocy. Gdy okazało się, że jest to wynik decyzji, którą podjął kierowca na miejsce wezwano funkcjonariuszy z WITD z Białegostoku.

W czasie kontroli okazało się, że w tachografie znajduje się „obca” karta, na której przejechał 325 km. Dalsza analiza ujawniła również szereg naruszeń dotyczących czasu prowadzenia pojazdu czy skrócenia okresów odpoczynków przez kierowcę. Najmniejszym problem był fakt, że naczepa nie miała ważnych badań technicznych, a kierujący zatrzymał się w zatoczce.

Ta niefortunna decyzja kosztowała mężczyznę 3950 zł w wyniku nałożenia 10 mandatów i zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące. Wszczęto również postępowania administracyjne wobec przewoźnika i osoby zarządzającej transportem w firmie.

 

Źródło: WITD Białystok