
04 gru BYĆ KIEROWCĄ – MACIEJ, KTÓREGO W ZAWÓD WPROWADZIŁ OJCIEC
Cześć mam na imię Maciej i z transportem jestem związany od dziecka, z uwagi na fakt, iż tata był kierowcą od 1977 r. Zawsze lubiłem ciężarówki i jako dzieciak uwielbiałam jeździć z nim trasy.
Fascynacja dużymi wozami była dodatkowo spotęgowana faktem, że mój sąsiad jeździł w PEKES-ie Warszawa. To był początek lat 80. i auta, którymi jeździł wyglądały niczym z innego świata. Najpierw Fiat 190 NC, potem Iveco TurboStar (pamiętam jak dziś – trzyosiowy z dwuosiową przyczepą). Zawsze jak wracałem ze szkoły i była taka możliwość, to zaglądałem do jego kabiny…
Zresztą to nie jedyny epizod związany z PEKAES-em, gdyż tata pierwszą zachodnią ciężarówką jaką jeździł był Fiat 190 NC z trzyosiowa przyczepą kupioną właśnie od nich…
W 1992 r. w Polsce masowo powstawały firmy, które zaczęły jeździć na trasy międzynarodowe i dlatego tata zatrudnił się w firmie Agrotex Int. często wykonując linię Hamburg – Moskwa.
Wtedy też pierwszy raz pojechałem w trasę międzynarodową do Niemiec i już wiedziałem co chcę w dorosłym życiu robić…
W międzyczasie tata otworzył swój transport, a w 1999 r. miał swoje pierwsze auto, był to Liaz… Potem ja otworzyłem swoją działalność i woziłem soki po kraju, rok później przejąłem od taty kolejny zestaw, a mianowicie Scanię 141 V8, trzyosiowy ciągnik z naczepą.
W 2003 r. z uwagi na problemy powstające w fabryce soków, w której jeździłem zlikwidowano transport i zatrudniłem się w łódzkim oddziale Bel-Pol Świdnica. Jako młody chłopak dostałem „nówkę” Mercedesa Atego 1218 i zacząłem po kraju rozwozić drzwi i panele podłogowe.
W 2006 r. za namową przyjaciela (kierowcy PEKAES-u z Błonia) podjąłem decyzję o przejściu na międzynarodówkę. Spełniło się moje dziecięce marzenie – zostałem kierowcą potocznie mówiąc „TIR-a”.
To były czasy kiedy wcale nie tak łatwo było przyjąć się do transportu międzynarodowego, nawigacja były luksusem i w dodatku nie była taka dokładna, jak dziś. Dlatego bardzo często „jeździłem” na mapie papierowej (co zresztą zostało mi do dziś, lub inaczej, pomimo nawigacji nie wyobrażam sobie, by w kabinie nie było tradycyjnych map czy atlasów). Ale czasy zmieniały się bardzo dynamicznie, co najlepiej było widać po parkingach.
W pierwszej firmie od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, tzn. po dwóch trasach na Niemcy i Holandię najczęstszym kierunkiem była Szwajcaria i Anglia. Zresztą Szwajcaria obok Skandynawii jest do dziś moim ulubionym kierunkiem.
W 2010 przyszedł czas na zmianę firmy. Tata zwerbował mnie do siebie i rozpoczęła się przygoda z wcześniej wspomnianą Skandynawią, Szwecją, Norwegią i przede wszystkim Finlandią. W 2016 ponownie zmieniłem pracę i… wróciłem na Szwajcarię robiąc kursy pomiędzy CH a krajami ościennymi: D, I, A, DE…
Trzy lata temu musiałem całkowicie zrezygnować z pracy zawodowej ze względu na sytuację rodzinną, ale już wkrótce wracam do poprzedniej firmy. Oczywiście na… Szwajcarię
Trzymajcie się ciepło!
Maciej