KUCHNIA TRUCKERA – KLASYKA GATUNKU, CZYLI FASOLKA PO BRETOŃSKU

Witam wszystkie koleżanki i kolegów po fachu!

Chciałbym Wam zaproponować danie, które nie jest żadną nowością bo mowa o fasolce bo bretońsku, ale w trasie się sprawdza, choć raczej ciężko byłoby go przygotować na pauzie.

Póki co jestem kawalerem i muszę sobie jakoś radzić sam, ale zawsze przed wyjazdem coś sobie przygotuję, bo trasy trwają około dwa tygodnie.

Fasolka jest raczej prosta w przygotowaniu, ale wymaga trochę czasu np. weekendu w domu.

 

Składniki:

  • 500 g fasoli (opakowanie np. „jaś” karłowy)
  • 200-300 g surowego boczku wędzonego
  • 4 laski kiełbasy, najlepiej dwa rodzaje tzw. popularnych, typu podwawelska czy śląska  (ja dodaję dodatkowo jeszcze laskę chorizo, bo wpływa na smak, a nie jest droga, gdy się ją kupuje w hipermarketach)
  • 2 cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • passata pomidorowa
  • przyprawy

 

Sposób przygotowania:

  • fasolę wypłukać, zalać wodą  i zostawić do namoczenia (najlepiej na całą noc).
  • następnego dnia odcedzić, wlać świeżą wodę, posolić, przyprawić przykryć i gotować do miękkości.
  • boczek pokroić w kostkę i wytopić na patelni. Dorzucić pokrojoną cebulę oraz kiełbasę.
  • gdy się podsmaży przełożyć do garnka z fasolą. Wlać passatę. Doprawić wg smaku, głównie wyciskanym czosnkiem, pieprzem i maggi. Wymieszać i wszystko razem gotować jeszcze przez chwilę.

 

W drogę zabieram zazwyczaj 5 słoików, po ok. 330 ml (np. po sałatkach), a  porcja najlepiej z podgrzaną na patelni bagietką czosnkową sprawdza się jako obiad, a nawet obiadokolacja.

 

Spróbujcie i oceńcie sami

 

Rafał