Cześć, mam na imię Jarek i jestem kierowcą międzynarodowym, a od pewnego czasu obsługuję linię Szwecja – Włochy. Choć na początku niewiele na to wskazywało, że życie zawodowe zwiążę z kierownicą, bo jeszcze 8 lat temu pracowałem w fabryce. Ale już miałem tak serdecznie dość tej monotonnej roboty, że postanowiłem rozglądnąć się za czymś innym. I po namyśle stwierdziłem, że skoro mam prawo jazdy i lubię jeździć, to może bym swych sił spróbował w transporcie…
I zacząłem od tzw. busów, czyli samochodów dostawczych, którymi jeździłem przez 4 lata, ale to była męczarnia, bo widomo na czym polega ta praca. Nie ma tacho więc nie ma praktycznie żadnych norm i z samochodu rzadko kiedy się wysiada. I wtedy moja narzeczona Paulina namówiła, mnie bym zrobił prawo jazdy „na duże”, tym bardziej, że ja sam w tych busach robiłem się coraz większy i większy, bo przytyłem z 75 do 98 kg.
Zrobiłem więc odpowiednie uprawnienia, ale nie chciałem żyć tak jak większość trakerów i postanowiłem sobie, że w kabinie będzie tak jak w domu, czyli samodyscyplina, zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna. Ze sportem miałem do czynienia zanim zacząłem jeździć, a gotować zawsze też lubiłem pozostało więc tylko te nawyki przenieść do codziennego życia w trasie. Po jakimś czasie poznałem Patryka z grupy Be Active Trucker, który namówił mnie bym do nich dołączył. Nie dałem się dwa razy prosić, a jak już znalazłem się w gronie aktywnych kolegów i koleżanek, to miałem dodatkową motywację, by jeszcze bardziej zadbać o siebie, swoje zdrowie i kondycję.
Zanim zacząłem wozić ze sobą jakiś sprzęt, generalnie zacząłem się ruszać. Na początku były to spacery, potem pompki, ale trafiłem do grupy By Active Tracker i zobaczyłem, że kierowcy wożą ze sobą sporo „żelastwa”. Chłopaki podpowiedzieli mi, co najlepiej na początek zabierać w trasę więc na początek kupiłem hantle, potem gumy, a obecnie jestem na etapie wyboru sztang (gryfów łamanych) i ławeczki i mam nadzieję, że już niedługo będę miał skompletowany cały sprzęt. Ale najważniejsza w tym wszystkim była świadomość, że można i jeśli tylko człowiek będzie chciał, to może być aktywny w trasie. Jeżdżę w pojedynczej obsadzie więc górne łóżko mam wolne i tam mogę sobie spokojnie swój sprzęt magazynować.
Mając wszystko pod ręką staram się, co pauzę wyjść z kabiny i trochę poćwiczyć. Jeżeli chodzi natomiast o postój „na weekendzie” to wcześniej staram się wszystko zaplanować, tzn. co będę jadł, co będę gotować i jak będę ćwiczyć. Jeżdżę w systemie 2/2 i dlatego relatywnie łatwo mi jest zaplanować dany tydzień. Posiłków nie przygotowuję sobie przed wyjazdem tylko je planuję, by w trasie niepotrzebnie tracić na to czas. Wsiadam do ciężarówki i ćwiczenia mam zapisane w swoim notesie. Zazwyczaj wygląda to tak, że mam rozpisane 3 dni treningu siłowego i 3 dni – kardio. Dziś akurat jest sobota więc „jadę” z biegiem. Niedzielę zazwyczaj mam wolną, ale wówczas wolny czas przeznaczam na trening siłowy. W poniedziałek jest jazda, a po jej skończeniu jest trening kardio. I tak na zmianę staram się to wszystko robić.
Dziennie ćwiczenia zajmują mi od godziny do dwóch. Jeżeli biegam, to wówczas mieszczę się zazwyczaj w tej godzinie, a w przypadku treningu siłowego, zajmuje mi to trochę więcej czasu. I staram się być w tym wszystkim regularnym i konsekwentnym i nie zasłaniać się warunkami pogodowymi. Ostatnio stałem na granicy austriacko-niemieckiej i było wówczas -12oC, ale wcześniej w Szwecji temperatura spadła do -20oC, ale i tak biegałem i ćwiczyłem.
Wydaje mi się, że przede wszystkim w tym całym podejściu do aktywności fizycznej liczy się charakter. I z tego co widzę, to właśnie tego przede wszystkim brakuje większości kierowców, którzy nie chcą wyjść z kabiny i trochę się poruszać. Widać to choćby na przykładzie plenerowych siłowniach, które są wybudowane na niektórych parkingach i MOP-ach, bo bardzo rzadko zdarza się, by ktoś z nich korzystał. Moim zdaniem jest to wynik przede wszystkim lenistwa, a może i po części obawy przed tym, że ktoś zostanie wyśmiany, za to co robi. Ale chyba nie jest to słuszne myślenie, czego doświadczyłem na własnym przykładzie. Gdy inni kierowcy widzą, że ktoś ćwiczy, albo biega, to reakcja jest raczej pozytywna i rzadko słyszymy jakieś nieprzyjemne komentarze.
Czasami nawet miałem sytuacje, że ktoś chciał się dołączyć do ćwiczeń, ale tu pojawia się nieco inny problem. Bo jak np. zapytałem, czy ktoś już wcześniej biegał i usłyszałem, że jeszcze nie, to wiadomo, iż wówczas nie biegnie się własnym tempem, ale trzeba go dobrać do tego początkującego. Ale nie ma z tym żadnego problemu…
PODOBA CI SIĘ TEN WPIS? POLUB NASZ FANPAGE!