W męskim gronie odnajdywałam się zawsze. Często lepiej mi się z nimi rozmawiało, niż z dziewczynami. Chłopaki z pracy byli wyrozumiali, starali się mi pomóc i jednocześnie uczyć. Chłopaki na rozładunkach za uśmiech wpuszczali jako pierwszą w kolejkę do rozładunku (tu fory się przydawały), pomagali też z towarem czy papierami, niektórzy lubili sobie obserwować, jak ja wykonuję swoją pracę a jeszcze traktowali mnie jak powietrze i nie pomagali w niczym. Coś na zasadzie – skoro wybrała taką pracę to niech zasuwa. Oczywiście, pojawiała się masa pytań, czemu akurat taki zawód, a nie inny. Wizerunek kobiety za kierą dużego zestawu jednak zawsze budzi zaskoczenie. Pamiętam babeczkę w Essen, siedziała obok w aucie i śmiejąc się podniosła dwa kciuki do góry, kiwając z aprobatą. W Polsce jeżdżąc na załadunki czułam się trochę, jak atrakcja turystyczna, bo na przykład szefowa firmy przyszła zobaczyć „tę dziewczynę co jeździ tirem”. Na parkingach wszyscy zawsze odprowadzali wzrokiem. Ale to było fajne uczucie. Czułam, że robię coś niecodziennego i to dodawało mi wiatru w skrzydła!
BYĆ KIEROWCĄ – KATE – SZUKANIE PRACY
Matko jedyna. Wy nawet nie wiecie, jaka mistyfikacja była z moim zatrudnieniem! Był luty 2015 roku. Mój narzeczony pracuje jako magazynier w firmie Champini pod Kaliszem. Szefowie poszerzali grono klientów na terenie Niemiec i Danii, dlatego potrzebowali kierowcy dosłownie NA JUŻ, bo sytuacja tego wymagała. Mój Arek powiedział wtedy, że ma jednego, pewnego, objeżdżonego i na pewno da radę. Do samego końca nie powiedział jednak, że ten kierowca to kobieta. Szef przygotował więc próbną umowę o pracę, którą przyszły kierowca miał wypełnić i podpisać tuż przed wyjazdem. Wtedy weszłam do biura JA. Wzrok szefa zapamiętam na zawsze. Szok pomieszany z niedowierzaniem! Niestety (ale stety dla mnie) musiał mnie puścić w tę trasę, towar musiał być dostarczony. Zrobiłam takich tras kilka, nowym DAF-em XF z salonu. Szef jednak nie chciał mnie zatrudnić. Bał się, że nie dam sobie rady w najwyższym sezonie, czyli latem. Jego wspólnik jednak upierał się, żeby dać mi szansę (z tego miejsca pragnę podziękować szefom Pawłowi i Wiesławowi za zaufanie). W tej firmie miałam okazję jeździć różnymi zestawami: solówki, DAF z przyczepą, MAN TGX – tandem, MAN TGX z naczepą, potem Scania. Wszystko to chłodnie, bo nasza firma rozwozi owoce, warzywa i grzyby. Szef chyba zmienił nastawienie, bo obecnie pracuje we firmie kolejna dziewczyna. Gdyby jednak nie ta mistyfikacja, to pewnie bym nie miała szans na zatrudnienie w tej firmie.
BYĆ KIEROWCĄ – KATE – PRAWO JAZDY
Prawo jazdy na C+E zrobiłam w 2014 roku, zdałam za pierwszym razem. Jestem z tego bardzo dumna, choć stres, jaki mi wtedy towarzyszył zapamiętam do końca życia. Miałam szczęście trafić na sympatycznego egzaminatora, który nie kazał mi zawracać w najbardziej kłopotliwych miejscach naszego miasta. Nie czułam jednak specjalnego traktowania ani od egzaminatora, ani w szkole jazdy. Instruktorzy wiedzieli, że to ciężki zawód, więc starali się mnie nauczyć najważniejszych rzeczy i nie dawać przy tym forów. Wiedzieli, że ktoś, kto nie poradzi sobie podczas nauki, nie poradzi sobie potem w pracy. Jednakże zadowoleni byli, że przełamałam stereotyp i wpisałam się na listę nielicznych kobiet, które zaczęły robić prawo jazdy na ciężarówki w naszym regionie.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na moje strony na FB
BYĆ KIEROWCĄ – KATE, KTÓRA Z KIEROWNICĄ ZWIĄZANA JEST OD „ZAWSZE”
Siemano,
jestem „Kate Żółtek”, choć też niektórzy mogą znać mnie jako „Kate Truckdriverka”. Chciałabym Wam nieco przybliżyć moja pasję, choć właściwie to pasje, bo mam ich sporo. Ale zacznijmy od początku…
Właściwie całe moje życie było związane z kierownicą. Prawo jazdy kat. B zdałam mając 18 lat, w wieku 19 lat miałam swoje pierwsze auto, potem prowadziłam w swoim mieście klub samochodowy, organizowałam zloty. Co prawda, miałam zostać nauczycielką języka polskiego, ale zatrudniłam się w spedycji. Prowadziłam busy i ciężarówki po UE. Fascynowała mnie jednak praca mojego obecnego narzeczonego, wtedy jeszcze kumpla. Jeździł on MAN-em po Europie. Zrobienie prawka na C+E to był jego pomysł, do czego nie musiał mnie specjalnie namawiać. Cieszyłam się, że powiążę swoją pasję z życiem zawodowym. Gdy zaczęłam robić prawo jazdy, wiedział o tym tylko on. Mama dowiedziała się nieco później. Jak potem przyznała, trzymała kciuki, żebym nie zdała egzaminu, bo bardzo się bała o mnie, o moje zdrowie i życie 😉 Gdy dowiedziała się reszta, było to dla nich naprawdę spore zaskoczenie.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na moje strony na FB
Kate