Największe miasta w kraju i zarazem te, w których odbywa się zwykle największy ruch turystyczny stały się miejscem protestu przedsiębiorców z branży autokarowej.
Wczoraj, czyli 30 czerwca autokary wyjechały na ulice Krakowa i Gdańska. Dziś mają się pojawić w: Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Lublinie, Katowicach, Łodzi, Rzeszowie i Opolu.
Przewoźnicy autokarowi apelują o pomoc sektorową już od początku pandemii. Bez niej nie przetrwają kryzysu. Głównie chodzi o pomoc w utrzymaniu pracowników w postaci dopłat do pensji minimalnej oraz całkowite pokrycie / umorzenie składek ZUS dla branży do końca roku 2020 i dopłaty do autokarów do końca roku 2020 w formie subwencji bezzwrotnej (od 6 do 10 tys. zł miesięcznie na pojazd, spełniający normy od Euro-4 do Euro-6). To oznacza pulę ok. 3-5 tys. autobusów. Łącznie koszt pomocy dla polskich przewoźników wynosiłby 150-200 mln zł.
Branża alarmuje rząd o swojej sytuacji już od 27 lutego, gdy wspólnie ze Zrzeszeniem Międzynarodowych Przewoźników Drogowych informowało premiera Morawieckiego o fatalnej sytuacji przewoźników autokarowych.
Jeśli protest nie przyniesie skutku, organizatorzy zapowiadają strajk na 7 lipca.
PODOBA CI SIĘ TEN WPIS? POLUB NASZ FANPAGE!