Jak wspominałem wcześniej , zwłaszcza na początku, gdy ćwiczyłem na parkingu spotykałem się z różnymi reakcjami, ale najbardziej motywowały mnie te, głównie od zagranicznych kierowców, gdy podchodzili i mówili: „Very good”. Zacząłem więc stopniowo doposażać swą minisiłownię i obecnie wożę ze sobą: ławeczkę skośną, która służy głównie do robienia brzuszków, do tego gumy oporowe, które są o tyle lepsze od klasycznych ciężarków, bo są lżejsze, zajmują mniej miejsca i praktycznie o wszystko można je zahaczyć. To nie są drogie rzeczy i są one w różnych kolorach, które świadczą o ich rozciągliwości. Ja głównie korzystam z pomarańczowych, które mają opór ok. 25 kg. Oczywiście mam ze sobą skakankę, którą ostatnio polubiłem, choć musiałem się do niej trochę przekonać, bo swoje ważę. Mam 190 cm wzrostu i obecnie ważę 104 kg. Ale jest to o tyle ważna sprawa, bo skakanka aktywuje całe ciało i w efekcie, jak się dużo skacze, to potem bolą i ręce i nogi. I co też istotne, te ćwiczenia zajmują mało czasu, bo skacze się minutę, potem 2-3 minuty odpoczynku i znowu. Generalnie to też nie jest jakiś wydatek, bo ja zaczynałem od sznurka, a dopiero potem kupiłem tzw. bokserską z łożyskami, dzięki którym się ona nie plącze.