Tragedia w Spytkowicach w Zaduszki. 13-latek wjechał z chodnika prosto pod ciężarówkę

Tragedia w Spytkowicach w Zaduszki. 13-latek wjechał z chodnika prosto pod ciężarówkę

W Zaduszki, dzień szczególnej pamięci o zmarłych, na drodze krajowej nr 7 w Spytkowicach doszło do tragedii, która wstrząsnęła zarówno kierowcami, jak i lokalną społecznością.
Około godziny 18:00, gdy zapadał już zmrok, 13-letni chłopiec poruszający się na rowerze po chodniku nagle zjechał na jezdnię, wprost pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Pojazdem kierował 66-letni zawodowy kierowca z Wielkopolski.

Pomimo natychmiastowej reakcji służb i długiej reanimacji, życia dziecka nie udało się uratować.
Na miejscu pracowali policjanci, prokurator oraz biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Kierowca TIR-a był trzeźwy, pobrano mu również krew do badań. Policja zatrzymała jego prawo jazdy, ale sam mężczyzna nie został zatrzymany.

Czy 13-latek mógł jechać chodnikiem?

Zgodnie z przepisami, dziecko do 10. roku życia poruszające się rowerem traktowane jest jak pieszy – może więc legalnie jeździć po chodniku. W przypadku starszych dzieci i nastolatków (czyli także 13-latków), zasada ta jest już inna: co do zasady powinni poruszać się po jezdni lub drodze dla rowerów, chyba że chodnik spełnia określone warunki – np. gdy szerokość jezdni, warunki atmosferyczne lub natężenie ruchu zagrażają bezpieczeństwu.

W praktyce jednak wielu rodziców woli, by ich dzieci trzymały się z dala od drogi. I trudno się dziwić. Tyle że ta – z pozoru bezpieczniejsza – decyzja może okazać się zgubna, jeśli młody rowerzysta nagle wjedzie z chodnika na jezdnię, bez upewnienia się, czy droga jest wolna.

Kierowca zawodowy w tragicznej roli

Z relacji policji wynika, że kierowca ciężarówki nie miał szans na ominięcie dziecka.
Zjechanie z chodnika „wprost pod koła” to sytuacja, której nie przewidzi nawet najbardziej doświadczony zawodowiec. A jednak – zgodnie z procedurami – jego dokumenty zostały zatrzymane, a dalsze losy zależą od decyzji prokuratora i biegłych.

To standardowe działanie w tego typu przypadkach, ale dla kierowcy to prawdopodobnie najtrudniejszy moment w karierze. Bo nawet jeśli prawo uzna, że nie ponosi winy, świadomość, że w wypadku zginęło dziecko, zostanie na zawsze.

Moralny ciężar i prawne konsekwencje

Trudno nie zauważyć symbolicznego wymiaru tej tragedii – Zaduszki, chwila zadumy nad kruchością życia, stają się dniem, w którym ginie trzynastoletni chłopiec.
Nie przez brawurę czy złośliwość, lecz przez ułamek sekundy nieuwagi.

W takich sytuacjach linie prawa i sumienia często się rozchodzą. Przepisy próbują ustalić winę, biegli – odtworzyć tor jazdy, a opinia publiczna – znaleźć odpowiedzialnego.
Tymczasem po jednej stronie jest dziecko, które nie zdążyło dorosnąć, a po drugiej człowiek, który całe życie spędził za kółkiem i teraz musi zmierzyć się z tragedią, której nie zdołał uniknąć.

Pytania bez prostych odpowiedzi

Czy 13-latek miał prawo jechać po chodniku?
Czy kierowca mógł zrobić cokolwiek, by zapobiec wypadkowi?
I czy zatrzymanie prawa jazdy w takiej sytuacji to konieczność proceduralna, czy też działanie, które dodatkowo obciąża psychicznie człowieka, który sam jest ofiarą okoliczności?

Na te pytania odpowiedzi dopiero poznamy, gdy zakończą się ustalenia biegłych.
Ale jedno jest pewne – ta tragedia przypomina, jak cienka bywa granica między codzienną rutyną a dramatem, który na zawsze odmienia życie wielu osób.

Źródło: Policja

Sprawdź także