List – By znak B-42 „koniec zakazów” nie stał się dla nas końcem życia

List – By znak B-42 „koniec zakazów” nie stał się dla nas końcem życia

W Dniu Wszystkich Świętych myśli wielu kierowców wędrują nie po mapie, lecz po wspomnieniach. Marek, zawodowy kierowca, pisze list pełen zadumy o tych, którzy nie wrócili z trasy – i o tym, jak łatwo znak „koniec zakazów” może stać się symbolem końca życia.

Drodzy koledzy i koleżanki zza kółka – ciężarówek, dostawczaków, autobusów i autokarów,

W ubiegłym roku przeczytałem na tej stronie list pana Witolda – kierowcy, który z wielkim spokojem, ale i przejęciem pisał, że „zdrowie i życie zawsze powinny być naszym priorytetem”. Zgadzam się z nim w każdym słowie. Bo dziś, w Święto Zmarłych, nie sposób nie pomyśleć o tych, którzy w trasę wyjechali i już z niej nie wrócili.

Każdy z nas zna kogoś takiego. Kolegę z firmy, który zasnął za kierownicą po zbyt wielu godzinach jazdy. Młodego chłopaka z dostawczaka, co śpieszył się, żeby zdążyć na rozładunek, a zabrakło mu jednego zakrętu. Kierowcę autokaru, który zginął wracając z wycieczki, bo inny uczestnik ruchu uznał, że wyprzedzi „na trzeciego”.
To nie są historie z gazet. To nasze historie. Nasze krzyże przy drogach.

Witold napisał, że przez pół wieku za kółkiem patrzył na ten czas z wdzięcznością, „że wciąż jest wśród żywych”. Ja nie mam jeszcze tylu lat za sobą, ale już rozumiem, co miał na myśli. Bo w tym zawodzie każda podróż, która kończy się bezpiecznym powrotem, jest czymś, za co warto dziękować. Nie tylko losowi, ale też sobie nawzajem – za to, że potrafimy się wspierać, ostrzegać, zjechać na bok, gdy trzeba pomóc.

Czasem mam wrażenie, że świat zapomniał, ile kosztuje ten zawód. Nie chodzi tylko o litry paliwa, mandaty czy zlecenia, które „musiały być wczoraj”. Chodzi o zmęczenie, o samotność na parkingach, o święta spędzone w kabinie i o ten niepokój, gdy dzwonisz do domu, a po drugiej stronie ktoś mówi: „Uważaj na siebie”. Bo wie, że codziennie balansujesz między rutyną a ryzykiem.

Dziś wielu z nas, jeśli tylko może, zatrzyma się przy grobach bliskich. Ale w myślach zatrzymujemy się też przy tych, których imion już nie ma w grafiku. Wspominamy ich – czasem w milczeniu, czasem przy kawie na stacji, czasem, gdy przejeżdżamy obok miejsca, gdzie zgasło ich światło awaryjne.

Drodzy koledzy i koleżanki, niech to Święto Zmarłych będzie nie tylko dniem pamięci, ale też przestrogą i przypomnieniem, że życie – nasze i innych – nie ma drugiego biegu.
Niech każdy z nas wraca. Niech żaden z nas nie zostaje na poboczu drogi.

W imieniu wszystkich, którzy jeszcze jadą,

Marek, kierowca zawodowy

Sprawdź także