Od dziecka wychowywałem się miedzy pojazdami, traktorami, motorami i wszystkim co miało koła. Oczywiście ta sytuacja wywarła olbrzymi wpływ na moje późniejsze zainteresowania w tym kierunku i na dalsze moje życie.
W czasie wakacji szkolnych najlepszym i najciekawszym zajęciem było jeżdżenie na traktorze, najpierw w wieku kilkunastu lat jako pasażer, potem samodzielnie za kierownicą.
W szkole średniej postanowiłem, że następny krok to będzie Szkoła Oficerska, oczywiście Wojsk Samochodowych w Pile. Niestety, nie wyszło. Przyczyna z dzisiejszego punktu widzenia banalna; rodzina w USA. A był to rok 1966, wtedy to było przestępstwo, wojskowy i powiązania z Ameryką? Nie do pomyślenia. A dziś Polska jest w NATO!
Spróbuje znowu za rok, pomyślałem naiwnie. Ale co przez ten rok robić? Wiadomo, można trochę pojeździć. I tak nie wiele myśląc zrobiłem prawo jazdy; wtedy był inny podział: „jedynka”, „dwójka”, „trójka” i „traktorowe”. Zrobiłem wiec „trójkę” plus „traktorowe” i w drogę.
cdn.