KAROLINA – CHCIAŁA BYĆ ŻOŁNIERZEM (2)

KAROLINA – CHCIAŁA BYĆ ŻOŁNIERZEM (2)

Szczerze powiem, że do pierwszego wyjazdu za granicę nie martwiłam się, jak to będzie i czy sobie poradzę. Ale cały czas miałam wsparcie w bracie i praktycznie przez pierwszych parę dni „wisiałam mu na telefonie”, pytając go o najdrobniejsze sprawy. Że jadę da takiego, a takiego kraju więc co muszę ze sobą mieć, na co zwracać szczególną uwagę, czego się wystrzegać. Więc nie miałam doświadczenia, ale miałam mocne wsparcie i to od osoby bardzo zaufanej, bo wiadomo jak to jest, gdy człowiek o coś zapyta na CB. Ale mimo że sama nie mam dużego doświadczenia, bo na międzynarodówce jeżdżę od zeszłych wakacji, to jak słyszę, że ktoś „na radyjku” pyta o sprawy dla mnie oczywiste, a dla niego nowe, to zawsze staram się pomóc, bo dobrze pamiętam czasy, gdy sama byłam w takiej sytuacji. Do wielu kwestii musiałam dojrzeć, wielu spraw się nauczyć i to takich z pozoru bardzo prostych, jak choćby do życia w kabinie i organizowania sobie dnia. Zaczynałam od jazd „Premiumką” i byłam zachwycona tym samochodem, ale z biegiem czasu zdałam sobie sprawę z faktu, że nie są to jednak wozy na dłuższe trasy. I gdybym je miała porównać z tym Volvo, którym obecnie jeżdżę, to ujęłabym to tak: „Nie ma porównania”. I musiałam się też nauczyć samej jazdy, tzn. nie tylko według wskazań nawigacji, ale by pilnować numerów i zajadów. Bo na początku byłam tak zaaferowana tym, że jadę do nowych miejsc, iż bardziej zwracałam uwagę na widoki niż oznakowanie. No i musiałam też nauczyć się wygospodarować w ciągu dnia trochę czasu dla siebie, by choć parę chwil znaleźć na aktywność…  A wstąpienie do Grupy HWT, jeszcze mnie tylko zmobilizowało!

KAROLINA – AKTYWNA „KIEROWNICZKA” CHCIAŁA BYĆ ŻOŁNIERZEM

Mam na imię Karolina i jestem kierowcą zawodowym. Dlaczego? Może dlatego że od „zawsze” chciałam jeździć. Najpierw myślałam, że znajdę sobie jakąś fajna pracę na osobówce, tym bardziej że mój braciszek też jeździ i zaczynał jako przedstawiciel handlowy. Ale szybko zobaczyłam, że to nie jest „to” i trzeba szukać czegoś innego. Zaczęłam więc robić prawko na „duże” z nastawieniem na wojsko. Kiedy już wszystko było gotowe i miałam porobione wszystkie wymagane szkolenia, a nawet wybrałam sobie jednostkę i złożyłam do niej „papiery”, to otrzymałam trochę dziwny telefon. Poinformowano mnie, że owszem jest wolne miejsce, tyle tylko, że nie dla mnie, bo… jestem kobietą. Pan z którym rozmawiałam, powiedział, że mają u siebie parę pań i są z nimi same problemy, bo np. nie chcą jechać na poligon. Pomyślałam sobie, że pewnie podobnie będzie w innych jednostkach i już na starcie definitywnie zerwałam kontakt z wojskiem. I wówczas brat, który już też poszedł na „duże”, powiedział, bym spróbowała w firmie, w której on pracuje. Tak też zrobiłam i zaczęłam jeździć po kraju, stopniowo zdobywając doświadczenie. Na początku „międzynarodówka” to była dla mnie abstrakcja i nawet nie myślałam, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że Polska stanie się dla mnie „za mała”.

PODOBA CI SIĘ TEN WPIS?   POLUB NASZ FANPAGE!

Sprawdź także