Mam na imię Kinga i jestem kierowcą, przewoźnikiem i strażakiem. Ale nie wiem, czy do końca był to mój wybór, czy raczej zrządzenia losu… Choć raczej na tym kim jestem, zaważyły tradycje rodzinne. Mój pradziadek, dziadek, tata, brat byli i są członkami OSP i od dziecka miałam styczność ze strażą, tym bardziej, że mieszkam naprzeciwko naszej jednostki OSP Kalisz Lis. Codziennie więc widywałam wozy strażackie i często nawet wsadzano mnie do nich, bym poczuła ten „klimat”. No i poczułam na tyle, ze jak tylko mogłam to zrobiłam prawo jazdy kat. B, a w roku 2012 kat. C. Choć muszę przyznać, że nie była to łatwa sprawa, bo jeszcze parę lat temu, dziewczyny które robiły uprawnienia na „duże” były rzadkością. Czasami nawet pokazywali mnie palcem, jak jechałam tą „E-lką”, a egzaminatorzy też nie byli dla mnie specjalnie mili… Udało mi się jednak za trzecim razem zadać egzamin praktyczny, co pozwoliło mi na ubieganie się o zezwolenie na prowadzenie pojazdu uprzywilejowanego. Musiałem więc zrobić „psychotesty” i w efekcie od prezydenta miasta odebrałam stosowny dokument. Mogłam więc wreszcie poczuć się nie tylko strażakiem OSP, który uczestniczy w akcjach, ale i kierowcą wozu bojowego.