List – Uważam, osobiste alkomaty powinny być obowiązkowym wyposażeniem kierowców zawodowych

List – Uważam, osobiste alkomaty powinny być obowiązkowym wyposażeniem kierowców zawodowych

Cześć wszystkim drajverom!

Mam na imię Grzegorz i w transporcie pracuję przeszło 14 lat. Początkowo były to busy, ale od 9 lat jeżdżę zastawem, ale cały czas po kraju.

Nie ukrywam, że jest to mój pierwszy raz, kiedy piszę do portalu branżowego i nigdy nie myślałem, że tak się stanie. Po części skłonił mnie do tego artykuł o kierowcy, który stracił prawo jazdy za picie kwasu chlebowego i komentarze, które się potem pojawiły. Że np ktoś zjadł jabłka, albo śliwki i popił je wodą mineralną, a w efekcie alkomat wskazał promile.

Czy on rzeczywiście tylko ten kwas popijał czy też również coś innego, w tym miejscu jest mniej istotne, ale pokazuje pewien problem z oceną trzeźwości. Ja raczej należę do abstynentów, bo pracuję przez 6 dni w tygodniu i nawet gdybym chciał, to nie mam się jak napić, skoro jutro jest jazda. Ale wiadomo, że są różne spotkania w gronie rodzinnym i czasami człowiek pozwoli sobie coś „chlapnąć”. I tak sobie pomyślałem czytając o tym Białorusinie, czy jeśli rzeczywiście pił on kwas chlebowy, to czy miał świadomość, że może prowadzić po alkoholu? A jeśli i mi to się kiedyś zdarzyło?

I przechodząc do najważniejszego. Tak pomyślałem sobie, czy aby nie wprowadzić obowiązkowego wyposażenia dla kierowców ciężarówek, busów i autokarów, podręcznego alkomatu? Nie mówię o tych urządzeniach, które są już montowane w samochodach, ale takich, którymi sami jesteśmy w stanie zweryfikować swą trzeźwość. Stracić „lejce” okazuje się, że jest łatwo, ale potem wrócić do zawodu będzie zdecydowanie trudniej.

Początkowo myślałem też, żeby w Polsce wprowadzono przepisy, że dopuszczalne stężenie alkoholu powinno wynosić 0,5 promila, tak jak jest w większości państw na Zachodzie. Ale z drugiej strony pomyślałem, że mogą zacząć się kombinacje, czy po piwie można jechać czy nie, więc chyba nie jest to dobre rozwiązanie.

„Majówka” w pełni i wiadomo, że alkohol przy grillu się znajdzie. Nie jestem z tych osób, które pouczają innych, ale chyba trzeba mieć świadomość, że picie i jazda nie idą w parze…

Póki co, skoro nie ma takich przepisów, nie namawiam do zakupu alkomatu osobistego, ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie. Uważam natomiast, że jeśli ktoś ma wątpliwości czy może jechać, powinien przebadać się na posterunku policji, gdzie zazwyczaj jest taka możliwość.

Grillujmy, ale róbmy to tak, by potem zamiast jeździć, nie spędzać czasu wyłącznie w ogródku. Przynajmniej ja tak zrobię i wieczorem przed jazdą wypiję maksymalnie 3 piwa.

Szerokości

Grzegorz

Fot. Policja

Sprawdź także