Witam wszystkich.
Pewnie już wielu z Was mnie kojarzy, niemniej dla formalności przedstawię się ponownie. Jestem Grzegorz zwany „Dziadkiem”.
Chciałbym się podzielić z Wami kilkoma spostrzeżeniami z pracy kierowcy w obecnym, trudnym czasie. Nie, nie czuję się bohaterem, lecz zwyczajnym kierowcą tzw. TIR-a. Jeżdżę nadal z miejsca na miejsce i wykonuję swoje obowiązki. Mam nadzieję, że to się nie zmieni. Zmiany natomiast są duże w większości firm, do których jeżdżę. Zaczęto traktować mnie tak trochę jak trędowatego, wszystko z daleka. Skończyły się kawki, witanie, gadanie i to co najbardziej mnie boli, nie ma radości w ludziach ale nie jest to dziwne…
Koledzy piszą , że muszą nakładać maski na firmach, ja się jeszcze z tym nie spotkałem. Może dlatego, że głównie wożę budowlankę . Ale za to kazali mi dzisiaj założyć kask na głowę dla „bezpieczeństwa”. Rozmawia się przez specjalne szyby, rzadko już się podpisuje dokumenty po załadunkach i wszędzie trzeba zachować odstęp. Jest to zrozumiałe…
Jeśli chodzi o treningi to nie odpuszczam ani na chwilę, ale o tym opowiem następnym razem…