Niestety, na równi z pozytywnym odbiorem, pań które zawodowo prowadzą nadal występuje, negatywny odbiór tego faktu. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o osoby postronne, bo zdarza się nawet, że to koledzy po fachu twierdzą, że baby to do garów a nie za kierownicę się pchać… Że paznokcie połamię, że to i tamto. Często da się wyczuć zwyczajną zawiść, że daję sobie radę, że potrafię. W moim przypadku padają jeszcze słowa szyderstwa, ponieważ czasem do przesady lubię mieć wszystko czyste, wypolerowane, funduję sobie różne dodatki do ciężarówki. To również nie podoba się wielu… Ale nie zniechęca mnie to, ani tym bardziej dołuje. Wręcz odwrotnie – motywuje do dalszego działania.
Śmiało mogę powiedzieć, że kobietom jest trudniej w tym zawodzie – i nie pod względem fizycznym, ale psychologicznym. Musimy mieć jeszcze większe „jaja” niż faceci, żeby radzić sobie ze słowami poniżenia, ciągle musimy udowadniać, że jesteśmy tak samo dobre i wydajne. Mamy też coś, czego kolegom brak – urok osobisty, który zdarza się być pomocny w kryzysowych sytuacjach ?