BYĆ KIEROWCĄ – LESZEK odc. 2
„Trójka” to była najniższa kategoria, a samo prawo jazdy było, jak pamiętam, w sztywnych okładkach powleczonych płótnem i wyglądem przypominało legitymację. Wewnątrz były cztery tzw. talony, które pan milicjant pojedynczo wyrywał w razie jakiegoś wykroczenia, to tak jakby dzisiejsze punkty karne. O pracę było wtedy dość łatwo, to były lata 60. ubiegłego wieku.
Pierwszy mój pojazd, oczywiście poza rożnymi traktorami to był GAZ 51, pierwowzór Lublina. I było lato roku 1966. I były Bieszczady, gdzie wtedy mieszkałem. Nie będę opisywał w szczegółach tej pracy, poza tym, że wszystko działo się w górach i dostałem od razu „szlif” odpowiedni.
Po roku pracy zrobiłem następne podejście do Szkoły Oficerskiej, i znowu nici. No, ale trudno. Zmieniłem miejsce zamieszkania na Śląsk, konkretnie na Gliwice.
Oczywiście po jakimś czasie zrobiłem następne prawo jazdy. „Dwójka” – wiec już jest lepiej, bo dużym można więcej.
Potem były: Star 21, IFA, Skoda RTO, MAZ, i coś tam jeszcze, ale już dziś nie pamiętam. Aż w końcu była Tatra. Najpierw wywrotka, potem ciągnik balastowy – Tatra 141 i przyczepa niskopodwoziowa. Była to bardzo ciekawa i urozmaicona robota.
cdn.