Moją druga pasja jest ruch i ćwiczenia fizyczne. Praktycznie od dziecka dźwigałem jakieś tam ciężary, a od najmłodszych lat rano i wieczorem robiłem pompki. Potem przez 6 lat uczęszczałem na treningi i uczyłem się boksu, oczywiście z przerwami, a dodatkowo chodziłem na siłownię.
Jak zacząłem jeździć, trochę mi tego ruchu brakowało, ale i brakowało na to czasu. Ale jak się już „ogarnąłem”, to zacząłem się ruszać, a potem to już zabierałem ze sobą w trasę, jakieś tam hantle, uchwyty do pompek, czy gryfy. Co tez bardzo ważne, nauczyłem się ćwiczyć w kabinie i teraz praktycznie to nawet nie muszę z auta wychodzić, by zrobić trening. Ale to tez jest kwestia czasu, którego zawsze w tym zawodzie brakuje. Więc zamiast wyciągać to „żelastwo” na zewnątrz, a potem go pakować z powrotem, wygospodaruję czas, by się wykąpać i coś zjeść. Wiadomo, że na skakance w kabinie nie poskaczę, ale tez nie ma problemu, z jej wnoszeniem i wynoszeniem.
Niemniej treningi siłowe robię w kabinie ciężarówki. Do tej pory jeździłem Scanią, Volvem, Mercedesem, DAF-em, a obecnie Iveco Stralisem. I w każdej ciężarówce inaczej sobie te ćwiczenia układałem, ze względu na miejsce. Obecnie mam system, że 2 dni ćwiczę, a potem mam dzień przerwy i nie jest ważne czy akurat wypadnie weekend, czy nie. Średnio same ćwiczenia zajmują mi ok. 50 minut, ale godziny są bardzo różne, bo zdarza się, że jest to np. 3.00 w nocy.
Wiadomo, że czasami człowiekowi się po prostu nie chce wziąć się za siebie. Ale wówczas wchodzę, na naszą stronę Be Active Trucker i jak zobaczę, jak ćwiczą inni, nie mam wyjścia, wstaję czasami nawet już z łóżka i biorę się za siebie.
No i oczywiście, mam jeszcze jedną, chyba największą pasję, ale o niej opowiem, w następną sobotę.
A może ktoś, wie już co mam na myśli?
MAREK – KIEROWCA KTÓRY MA TRZY WIELKIE PASJE (1)
Heyka!
Jestem Marek, kierowcą od lat 8 lat, a z wykształcenia – technik elektryk. Ale że udało mi się załapać na unijny kurs dla kierowców, to postanowiłem z niego skorzystać i zrobiłem zawodowe prawo jazdy. Zacząłem od jazdy solówką, starym Mercedesem, a był ona naprawdę na tyle stary, że jak stawałem na parkingu w Niemczech, to inni kierowcy robili mu zdjęcia. Zacząłem pracę w zimie, a ogrzewanie też nie działało jak trzeba i musiałem kombinować, by w nocy nie zamarznąć . Ale to była mimo wszystko dobra szkoła życia, bo wyciągała z człowieka charakter, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Potem zmieniłem firmę, chwilę pojeździłem na przyuczeniu, a potem już sam pojechałem „Magnumką” do Anglii. I też było ciekawie, bo nie miałem z prawej strony lusterka panoramicznego, bo po drodze odpadło. Nic dziwnego, bo już było wcześniej klejone. Łatwo nie było, ale jakoś się udało… Potem przesiadłem się na Scanię i zdobywałem z każdym kilometrem doświadczenie jeżdżąc do coraz nowszych dla mnie krajów. Obecnie jeżdżę Iveco w niemieckiej firmie w systemie 2/1 właśnie głównie po Niemczech. Czasami trafi się Austria, Szwajcaria czy Beneluksy, ale to raczej sporadycznie.
Początkowo niezbyt łatwo było mi się w tym zawodzie odnaleźć, bo mnóstwo czasu traciłem na przyziemne sprawy, jak gotowanie czy zaplanowanie kolejnego dnia i po prostu brakowało mi czasu dla siebie. I to mi najbardziej dokuczało, bo driverka, to moja wielka, ale nie największa pasja. Mam jeszcze dwie. Druga to aktywność i ćwiczenia fizyczne. O niej i o grupie, do której należę, czyli Be Active Trucker opowiem następnym razem. A trzecia… Jest chyba największą spośród nich. No, ale po kolei…
PODOBA CI SIĘ TEN WPIS? 😎😎😎 POLUB NASZ FANPAGE!