Tym razem to Słubice były miejscem dorocznego spotkania byłych pracowników PEKAES-u. Dla kierowców to miejsce wręcz kultowe, gdyż w tym przygranicznym mieście zatrzymywali się, tankowali i rozliczali przed wyjazdem lub po powrocie z zagranicy.
W sobotnie popołudnie w hotelu Cargo pojawiło się blisko 150 osób związanych z firmą, a jednymi z honorowych gości byli prezes Andrzej Kaczkowski i dyrektor techniczny Wiesław Kubik. Oczywiście dominowali kierowcy, ale byli też byli dyspozytorzy, pracownicy administracyjni i mechanicy.
Jak zawsze przy tego rodzaju spotkaniach, było wiele wspomnień, głównie z jazd na Bliski Wschód, ale, że „Żółtki” tworzyli, a właściwe dalej tworzą jedną wielką rodzinę pojawiały się też wątki i tematy współczesne. Jednym z nich była kwestia przywrócenia blasku zawodowi „szofera”. A nie jest to sprawa prosta, bo młodzi ludzie nie garną się do tego zawodu, czego dowodem jest znikome zainteresowanie klasami o profilu kierowca – mechanik. Dlatego też Stowarzyszenie Pracowników i Sympatyków PMPS Warszawa i najbardziej doświadczeni kierowcy z PEKAES-u starają się organizować spotkania z młodzieżą, by nakłonić ich do związania zawodowego życia z kierownicą. Ale z rozmów prowadzonych na zlocie wynikało, że czasy zmieniły się diametralnie i coraz trudniej jest znaleźć pasjonatów, którzy by chcieli jeździć. Bo zawód kierowcy jest zawodem specyficznym i jeżeli ktoś nie będzie czerpać satysfakcji z tego co robi, to szybko się „wypali”, a same pieniądze nie są w stanie w pełni zrekompensować wyrzeczeń, które trzeba ponieść.
Pasjonatów natomiast nie brakowało w Słubiacach, bo mimo że zdecydowana większość zebranych już dawno przeszła na emeryturę, to jednak nadal jeździ, a panowie ze „szronem” na głowie przyznają, że będą to robić dokąd pozwoli im na to zdrowie. A z tego co pokazywali na parkiecie wynika, że jeszcze sporo przed nimi…