SŁAWEK – ŻOŁNIERZ – KIEROWCA (3)

SŁAWEK – ŻOŁNIERZ – KIEROWCA (3)

Na początku przygody z kierownicą zaniedbałem ćwiczenia i ogólny ruch fizyczny. Po 1,5 roku gdy przekroczyłem magiczną wagę „setkę” i powiedziałem dość! Zacząłem zabierać ze sobą w trasę hantelki i chodzić na spacery. W 2017 r. zacząłem wozić rower i udało mi się w ciągu roku zrobić 10 034 km i zwiedzić większość miast w Europie. Po zmianie pracy rower odpadł, więc od tamtego roku postawiłem sobie inny cel. Do wykonania w ciągu miesiąca średnio 10 tys. kroków dziennie. Po 3 miesiącach zmieniłem to na 10 km dziennie i do dnia dzisiejszego tak pozostało.

SŁAWEK – ŻOŁNIERZ – KIEROWCA (2)

W całym moim życiu na pierwszym miejscu była dla mnie rodzina, a zaraz na drugim uprawianie sportu. Nigdy nie uprawiałem go zawodowo, czy wyczynowo, ale zawsze dla zdrowia, lepszej kondycji i własnej przyjemności. Najbardziej lubiłem treningi na siłowni. Jednak w 2010 roku moją aktywność fizyczna została ograniczona w dużej mierze. Podczas patrolu w Afganistanie wybuchła nam pod pojazdem typu MRAP mina pułapka, wskutek czego doznałem uszkodzenia lewego barku, dwóch kręgów szyjnych i dolnego odcinka kręgosłupa. Skutki tego wypadku odczuwam do dzisiaj, niektóre ćwiczenia sprawiają mi ból ale to nie zniechęca mnie do sportu i cały czas go chętnie uprawiam.
W 2013 roku postanowiłem rozstać się z MONem i przejść na zasłużoną emeryturę. Wiedziałem już, że nareszcie zacznę spełniać swoje dziecięce marzenia – będę kierowcą ciężarówki.

SŁAWEK – ŻOŁNIERZ – KIEROWCA (1)

Cześć jestem Sławek,

Na początek wypadałoby napisać o sobie… Hmmm, jak byłem młody, to zawsze żartowałem że ludzie tak długo nie żyją a tu pyk i pół wieku niedługo za mną. Mam 49 lat, większość życia przepracowałem, a raczej służyłem jako żołnierz zawodowy. Od dziecka marzyłem, aby zostać kierowcą „dużego auta”, jednak życie potoczyło się całkiem inaczej, z czego jestem na dzień dzisiejszy mega zadowolony.
W 1992 roku trafiłem do armii i dzięki namowom żony i super teściowej, postanowiłem w niej pozostać na dłużej.

W 2005 natrafiła się okazja wyjazdu na pierwszą misję do Iraku, jednak warunkiem było posiadanie prawa jazdy kat C+E, którego nie miałem. Długo się nie zastanawiając zabrałem się za robienie prawka i udało się zdać obydwa egzaminy za pierwszym razem. I tak wylądowałem na pierwszej misji. Po Iraku byłem jeszcze 2 razy w Afganistanie i raz w Libanie. Dzięki misjom miałem okazję pojeździć mi bojowymi typu Humvee, Mrap Cougar, Rosomak (cdn.)

PODOBA CI SIĘ TEN WPIS?   POLUB NASZ FANPAGE

Sprawdź także