LIST – WCZORAJ BOHATEROWIE – DZIŚ ZAWALIDROGI

LIST – WCZORAJ BOHATEROWIE – DZIŚ ZAWALIDROGI

Chyba każdy kierowca spotkał się z taką sytuacją: podjedź, jak najbliżej załadunku, bo jutro ładujemy powrót do domu. Mniej więcej 100 km przed miejscem docelowym zaczęłam rozglądać się za miejscem parkingowym. Jak nasz kraj długi i szeroki każdy wie, że na Beneluxach ciężej o wolną rajkę w godzinach popołudniowych, niż u naszych sąsiadów zza Odry. Zatem zatrzymywałam się na każdym parkingu przy autostradzie w nadziei, że coś się jednak znajdzie. Jednak nie. Żadnych wolnych miejsc. Ciężarówki stały już na wjazdach i wyjazdach. Około godziny 19.00 niechętnie stanęłam za zaparkowanymi w rajach ciężarówkami, zakończyłam tacho i zaczęłam szykować się do spania. Około godziny 21.30 obudziło mnie walenie z pieści w drzwi. Zerwałam się zszokowana o co może chodzić. W końcu nie tarasowałam przejazdu, lusterka poskładałam, a tam gdzie stanęłam raczej żaden pojazd ponadnormatywny nie próbowałby wjechać. Z resztą w Holandii takie pojazdy nie wjeżdżają praktycznie na przyautostradowe parkingi. Odsłaniam firankę, a tam czarnoskóry funkcjonariusz niderlandzkiej Policji z nietęgą miną. Kazano mi opuścić parking, ponieważ stoję w niewłaściwym miejscu. Na moje tłumaczenie, w którym zaznaczyłam, że już od 100 km przed Rotterdamem szukałam miejsca parkingowego i nie mogę już jechać dalej ze względu na tachograf usłyszałam: „Ty jesteś kierowcą. To twój problem nie mój… Albo odjeżdżasz natychmiast albo wypisuję mandat 50€”. I faktycznie ci co nie znali tak dobrze angielskiego, by porozumieć się z policją oraz „stawiali opór” dostawali pamiątkę w postaci mandatu. No nic. Miałam jeszcze czas pracy oraz jazdy, zatem ogarnęłam kabinę i odjechałam. Spróbowałam szczęścia na następnym parkingu, ale już po wjeździe zobaczyłam takie same sceny co na poprzednim. Chaos, policja i galimatias parkingowy. Odpaliłam natychmiast aplikację „Trans Parking” i znalazłam postój dla autokarów oraz ciężarówek niedaleko zajezdni autobusowej oraz tunelu metra, który może nie ma zaplecza sanitarnego, ale jest oświetlony oraz okamerowany. Na szczęście, było jedno miejsce, które zajęłam o godz. 22.10…

Historia może nie jest niesamowita czy porywająca, bo nie ja pierwsza i ostatnia zostałam tak potraktowana, jednak składnia ona do refleksji. Raptem kilka tygodni temu MY Kierowcy Zawodowi byliśmy BOHATERAMI ryzykującymi życie i zdrowie swoje oraz naszych najbliższych, aby zapełnić półki w sklepach czy ciągłość w produkcjach. Dziś znów atakuje nas każdy kto tylko może. Od służb po kierowców osobówek, które znów zaczęły zajeżdżać na autostradach nam drogi i hamować przed samą maską. Smutne jest to, że po ciężkim dniu pracy człowiek nie może w spokoju odpocząć na parkingu gdzie ma zapewnione to minimum socjalne, bo zabrakło na nim „prawidłowych” miejsc. Taki zawód sobie wybrałam i póki co na tyle lubię taki styl bycia, że nie mam zamiaru się z nim rozstawać tylko zastanawia mnie jedno. Gdzie podziała się ludzka empatia? Przecież żaden z nas nie chce stać po krzakach czy za „dupami”. Każdy chce w spokoju odpocząć w rajce, a nie stać gdzieś na wylocie z parkingu i czuć się jak na statku podczas rejsu po wzburzonym morzu.

Panie i Panowie życzę sobie i Wam codziennie wolnych rajek o każdej porze dnia oraz nocy. Trzymajcie się ciepło, uśmiechajcie się dużo i nie dajmy się upodleniu naszych czasów.

Kasia Zbijewska

PODOBA CI SIĘ TEN WPIS?    POLUB NASZ FANPAGE!

Sprawdź także