W nocy z 26 na 27 października czeka nas kolejna zmiana czasu, tym razem z letniego na zimowy. Wprawdzie o dłuższego czasu trwają rozmowy nad zakończeniem tej procedury, ale poszczególne państwa członkowskie nie mogą się porozumieć, w którym czasie zamierzają pozostać na stałe. Ostatecznie zdecydowano, że każdy kraj musi zgłosić pozostanie w czasie letnim lub zimowym najpóźniej do 2026 roku. Następnie wprowadzony zostanie okres przejściowy, aby państwa mogły przygotować się na zmiany pod względem technologicznym.
Póki co jednak, tej nocy przestawiamy zegarki na czas zimowy (z godziny 3.00 na godzinę 2.00). Czyli z matematycznego punktu widzenia zyskujemy w ciągu nocy godzinę…
Z tym tylko, że najwyżej snu, bo cofnięcie czasu nie oznacza, że kierowca może jechać dodatkową godzinę czy, że może dłużej pracować. Liczy się bowiem nie godzina na zegarku, a rzeczywisty czas jazdy/pracy.
Dodatkowo pewne problemy mogą mieć kierowcy, którzy jeszcze używają tachografów analogowych, gdyż oni powinni godzinę w urządzeniu przestawić samodzielnie (tacho cyfrowe ma czas uniwersalny UTC i przesunięcie dokonuje się automatycznie). Nie należy jednak zmieniać czasu bezpośrednio o godzinie 3.00 na 2.00 ponieważ może to spowodować zdublowanie aktywności na wykresówce. Zdecydowanie lepiej jest zmienić czas przed pierwszym ruszeniem pojazdem po odpoczynku dobowym w niedzielę oraz zaznaczenie tego faktu na wykresówce, co pozwoli uniknąć mandatu.
Fot. ITD