Zakupy i jedzenie na Zachodzie, kupować w trasie czy zabierać z kraju?

Zakupy i jedzenie na Zachodzie, kupować w trasie czy zabierać z kraju?

Witam ponownie wszystkich kierowców, którzy dopiero stawiają swe pierwsze kroki w zawodzie. Mam na imię Florian i w firmie LINK m.in. odpowiadam za przyuczanie młodych kierowców więc na bieżąco wiem, z czym mają oni największe problemy.

Wcześniej pisałem już o tym, co warto zabrać do jedzenia jadąc w pierwszą trasę za granicę.

Tym razem podpowiem, jak wygląda sprawa z zakupami spożywczymi na Zachodzie.

Zakupy spożywcze za granicą mogą być wyzwaniem, zwłaszcza jeśli jedziesz tam po raz pierwszy. Ale nie ma się czego na wyrost obawiać. Przede wszystkim, obecnie ceny i zaopatrzenie w sklepach są już dość porównywalne do naszych i dlatego nie ma co brać jedzenia w dużych ilościach z kraju.

Jeśli chodzi o konkretne zakupy, zazwyczaj kupuję jedynie uzupełniające artykuły, jak owoce, które w takich krajach jak Hiszpania czy Włochy można znaleźć na przydrożnych straganach w atrakcyjnych cenach. Chleb natomiast jest dobry w Niemczech, ale im bardziej na zachód, tym trudniej o świeży i smaczny – szczególnie we Francji czy UK. A wiadomo, że pieczywo to podstawa.

Zdecydowanie nie polecam wożenia mięsa, mimo że mam lodówkę w kabinie – to może być ryzykowne. Jeśli mam ochotę na coś świeżego i nie sięgać po słoik zabrany z domu, to w miarę możliwości kupuję je na miejscu i od razu przygotowuję i w większości zjadam, choć czasami coś zostanie na następny dzień.

Kiedy nie mam pomysłu na przygotowanie posiłku, ale mam za to wolny czas i taką możliwość, to lubię skorzystać też z lokalnej gastronomii. We Francji polecam parkingi z siecią Les Routiers, które oferują dobre jedzenie. W Niemczech autohofy to również dobre miejsce na posiłek, a we Włoszech czy Hiszpanii, pizzerie w małych miejscowościach serwują smaczne dania w przystępnych cenach (problem może być natomiast z parkingiem).

Zazwyczaj jednak, gdy weekend wypada w trasie korzystam z okazji, by zrobić zakupy w centrach handlowych. Tam można kupić świeże produkty i przygotować coś smacznego na miejscu. Czasami trafi się postój z kolegami, a zaparkowanie w pobliżu marketu to dobra okazja, by zamienić parking w małą „gastronomię”. Ale gdy trzeba do sklepu „zasuwać z buta” dalszy kawałek, to wówczas raczej kupuje tylko te najpotrzebniejsze produkty.

Warto też mieć zapas jedzenia w razie nieprzewidzianych sytuacji, gdy np. wypadnie stanąć gdzieś na odludziu i w pobliżu nie ma sklepów. Mam tu na myśli popularne „ADR-y”, czyli konserwy, które można zjeść zarówno na zimno, jak i ciepło. Ale to jest ostateczność.

Mam nadzieję, że moje rady choć kilku osobom się przydadzą, bo są to prozaiczne sprawy, o które z doświadczenia wiem, niektórzy boją się zapytać. Zdaję sobie również sprawę z faktu, że szczególnie doświadczeni kierowcy mogę mieć odmienne zdanie od mojego, ale zanim ogarnęli pod tym względem temat zapewne niejeden raz sami zapłacili „frycowe”…

Do zobaczenia na szlaku!

Florian

Sprawdź także