MONIKA I MARCIN – NIE OGLĄDAĆ SIĘ NA INNYCH

MONIKA I MARCIN – NIE OGLĄDAĆ SIĘ NA INNYCH

Jak na kierowcę to wożę ze sobą sporo sprzętu do ćwiczeń i jeżeli nie ma możliwości wyjścia z parkingu, bo np. jest przy autostradzie, to wtedy przy aucie rozkładamy sobie przy aucie ławeczkę, do tego sztangę i jakieś hantelki i trening jest na miejscu. Wiadomo, że jeszcze dziś takie zachowanie wzbudza różne uśmieszki innych kierowców, ale mimo wszystko staramy się z tym nie afiszować jeśli jest taka możliwość, by sprzęt rozłożyć między zestawami to tak robimy. Czasami uda się też zaparkować koło siłowni plenerowej, ale bardzo rzadko ktoś z nich korzysta. Trudno powiedzieć dlaczego. Czy bardziej jest to wstyd przed wyśmianiem, czy może lenistwo. Osobiście jednak uważam, że jak ktoś chce zadbać o siebie i swoje zdrowie to nie powinien oglądać się na innych, ale robić swoje. My nie ćwiczymy na pokaz, ale by się dobrze czuć i mieć jaką taką kondycję, która wbrew pozorom w zawodzie kierowcy jest bardzo potrzebna.

Czasami nie ukrywam, że człowiekowi się nie bardzo chce, bo np. jechaliśmy całą noc, a potem trzeba jakoś zregenerować siły. A wiadomo, że w ciągu dnia jest zupełnie inny niż w nocy. Ale i tak staramy się w ciągu tygodnia 4-5 razy ćwiczyć w miarę intensywnie, by poczuć zmęczenie, a co do spacerów to jak jest taka możliwość, to biorę telefon i gdzieś wychodzę, by nie siedzieć w kabinie.

MONIKA I MARCIN – W TRASIE WAŻNA JEST ORGANIZACJA DNIA

Jak wspominałem, mam na imię Monika i gdy zaczęłam pracę od razu zaczęłam jeździć na międzynarodówce Mercedesem Actrosem, głównie do Włoch. Nie ukrywam, że szybko okazało się, że umiejętności wyniesione z kursu nie są najoględniej mówiąc wystarczające, bo trudno przecież porównać jazdę małą ciężarówką, do w pełni załadowanego zestawu. Ale Marcin starał się mi pomagać i doradzać na każdym kroku i w miarę szybko udało mi się ogarnąć temat. Obecnie pracujemy w systemie 3/1, czyli tydzień w miesiącu spędzamy w domu. Więc siłą rzeczy gdy wyjeżdżamy musimy zabrać ze sobą ekwipunek na 3 tygodnie. Ale na szczęście DAF XF ma dużą kabinę i sporo schowków więc jakoś sobie radzimy. Jeżeli chodzi o jedzenie to z kraju bierzemy praktycznie mięso zapakowane próżniowo, a wszystko inne czyli głównie warzywa dokupujemy w trasie na bieżąco. W drodze gotuję ja, ale za to Marcin zmywa naczynia, i generalnie wszystkie prace staramy się dzielić po połowie.

Od pewnego czasu jeździmy głównie do Anglii i fakt, na początku trochę się bałam tego kierunku, bo nie wiedziałem jak szybko zaadoptuję się do ruchu lewostronnego. Wszystko jednak poszło tak jak powinno i obecnie nie ma dla mnie różnicy czy jeżdżę po UE czy po Wyspach.

Można powiedzieć, że pracę mamy dobrze poukładaną, bo jeździmy od punktu A do punktu B i zazwyczaj zawsze mamy kilka godzin zapasu czasowego, więc nie mamy presji, że spóźnimy się na załadunek czy rozładunek. Dzięki czemu mamy ten czas dla siebie. Można na spokojnie coś ugotować, posprzątać, wybrać się na spacer, albo wyjąć skakankę lub hantle i trochę poćwiczyć.

Ale o tym opowiem następnym razem…

MONIKA – AKTYWNA „KIEROWNICZKA” Z LICZNYMI PASJAMI (1)

Cześć, mam na imię Monika i zaczęłam jeździć za sprawą mojego narzeczonego Marcina, który jest kierowcą prawie od 7 lat. Kiedyś pojechałam z nim w trasę „turystycznie”, by zobaczyć, na czym polega jego codzienna praca. I nie ukrywam, że bardzo mi się to spodobało. Ustaliliśmy wówczas, że jak skończę 21 lat, to zrobię wszystkie papiery i wsiądziemy razem na podwójną obsadę. Co o tym zadecydowało? Właściwie to dwie sprawy. Po co mi partner, który z domu znika na długi dni, skoro w pracy mogę być z nim, i nie ukrywam również, że do zarobienia są całkiem niezłe pieniądze.

Nie ukrywam, że było to spore ryzyko, ale zależało nam, by spróbować i zobaczyć co z tego wyjdzie. W efekcie 4 lata temu zrobiłam uprawnienia i jeszcze wówczas w Legnicy, wzbudzało to lekką sensację, że kobieta chce jeździć zawodowo zestawem. Dziś już to jest coraz bardziej powszednie i mało kogo taki fakt dziwi.

Zaczęłam więc pracować i najbardziej podobało mi się to, że praktycznie każdego dnia jestem w innym miejscu i poznaję nowych ludzi. Nie lubię w życiu monotonii, a zawód kierowcy jest właśnie o tyle specyficzny, że praktycznie każdy dzień jest inny. Mogę wyjść w jakieś nowe miejsce, coś ciekawego zobaczyć, czasami nawet coś zwiedzić, choć wiadomo, że nie udaje się to za każdym razem, bo najczęściej miejsca postoju wypadają z dala od turystycznych atrakcji.

W podwójnej obsadzie jest też wiele plusów i w pewien sposób tego wolnego czasu trochę człowiekowi zostaje i to właściwie od niego samego zależy, jak go zagospodaruje. Jeden zamknie się w kabinie i zasłoni firanki, drugi będzie chciał ten czas spędzić bardziej aktywnie.

PODOBA CI SIĘ TEN WPIS?   POLUB NASZ FANPAGE!

Sprawdź także