Oto kolejna z wielu przygód Maćka, które przytrafiły mu się w trasie. Tym razem opowieść z Hiszpanii.
Dostałem do załadunku zapinki do tapicerki do GM Motors w Epili i Saragossie. Ładunek lekki, przyjemny, tym razem już nie z konieczności a z wyboru częściowo pojechałem przez Francję „nacjonalką”, na Gueret i Irun. Bardzo lubię tę trasę. I w Gueret zaplanowałem sobie pauzę weekendową. Po mile spędzonej pauzie w towarzystwie chłopaka z PEKAES-u i kierowcy z Czech (ale to już temat na inną opowieść), z niedzieli na poniedziałek ruszyłem na rozładunek. Fabrykę Opla znalazłem więc bez problemu poszedłem się zarejestrować i czekać na parkingu, gdzie przez głośniki po imieniu i nazwisku oraz nr auta będę wywołany do rozładunku. Było lato, w kabinie skwar, czekanie dłużyło się więc… postanowiłem pójść i pogonić towarzystwo. Po krótkiej wymianie zdań, która niczego dobrego nie przyniosła, rzuciłem papierami i kluczykami o blat. Kluczyki się odbiły i wpadły do skrzynki na listy (jednej z wielu), która znajdowała się przy okienku i blacie dla rejestrujących się kierowców. No i zrobił się duży problem…
Dokończenia już jutro…