A teraz nieco o pracy na „turystykach”. Po dotarciu na bazę sprawdzam auto, czy wszystko jest OK. Następnie przygotowuję autobus do trasy, czyli ogarniam barek, by pasażerowie mogli się napić kawy lub herbaty. Zalewam toaletę, bo dalekie trasy wymagają posiadania czynnej toalety. Jeszcze tylko pakuję swoje rzeczy, gdyż na dwa tygodnie jednak troszkę osobistych drobiazgów jest potrzebne. Ruszam na miejsce, w którym podejmuję moją grupę. Pakuję walizki turystów do luku bagażowego i jesteśmy gotowi do drogi. Jeszcze tylko szybkie przedstawienie się, zapoznanie grupy z ogólnymi zasadami bezpieczeństwa i jazda. Podczas drogi – jeżeli jestem jedynym kierowcą – zajmuję się wyłącznie prowadzeniem pojazdu. Kiedy jest dwóch kierowców, w czasie gdy kolega prowadzi, a ja mam dyspozycję, włączam na życzenie pasażerów radio, filmy, rozmawiam z nimi, sprawdzam gdzie możemy się zatrzymać na przerwę lub po prostu odpoczywam przed swoim czasem jazdy. Co około 3,5 – 4 godziny jest przerwa na toaletę, przekąski i „dymka”.
Po dojechaniu do miejsca noclegowego wypakowujemy walizki, odstawiamy wozidło na parking i udajemy się do swojego pokoju na zasłużony odpoczynek. Rano pobudka koło godz. 6.00-7.00, śniadanie i po auto. Podstawiamy się pod hotel, turyści wsiadają. Jedziemy na zwiedzanie lub w dalszy ciąg trasy i tak do 12 dni. Tak, szanowni koledzy kierowcy. Szoferzy autobusów turystycznych mogą jechać 12 dni z rzędu. Należy tu spełnić określone warunki, ale o tym może innym razem. Po powrocie jest kilka dni wolnego. Potem kolejny wyjazd.

Mam na imię Grzegorz i po dłuższej przygodzie z ciężarówkami pracuję na autobusach już prawie 4 lata, z czego półtora roku na autobusach miejskich. Od nich właśnie chciałbym zacząć. Poranna zmiana to wstawanie około godz. 3.00 w nocy. Po ogarnięciu się wsiadam w auto i jadę na zajezdnię. Tam przyjmuję pojazd i go sprawdzam: płyny, paski, opony. Jeśli jest ok. odpalam go i grzeję. W tym czasie sprawdzam czy fotele i poręcze są stabilne, czy kasowniki działają, następnie czy są światła. Podpisuję przyjęcie wozu i można ruszać na trasę. Jest mniej więcej godz. 4.00 rano. Tak, tak, przecież ktoś musi tych wszystkich ludzi zawieźć do pracy. Wiadomo, jazda od przystanku do przystanku, ludzie wsiadają i wysiadają byle do krańcówki. Tu mam kilka minut przerwy. Zmieniam wyświetlacz, jakaś kawa czy herbata i jazda w kolejne kółko i tak do godziny 13-14, do końca zmiany. Po zjeździe na zajezdnię tankowanie, sprzątanie. Potem odstawiam wóz do garażu lub do mechanika jeżeli jest coś do zrobienia. Podczas drugiej zmiany wszystko wygląda tak samo. Praca na miejskich autobusach to nic wielkiego. Jest nieco monotonna. Zaraz odezwą się, że ludzie dają w kość, nie zaprzeczę ale o tym może w następnych tekstach.
Zapraszam na swojego bloga: https://www.facebook.com/Turysta-Truck-Bus-Driver-158340257691745/ gdzie możecie zobaczyć co pięknego można zobaczyć w tej pracy. Pozdrawiam.