Wczoraj, w Szczecinie odbył się protest zorganizowany przez przewoźników, którzy chcieli wyrazić swoje niezadowolenie z trudnej sytuacji w branży. Mimo braku zgody na stacjonarny protest, transportowcy zdecydowali się na nieformalną manifestację, która rozpoczęła się na Placu Żołnierza o godzinie 13:30 i trwała do wczesnych godzin popołudniowych.
Kilkanaście zestawów poruszało się między Bramą Portową a Placem Rodła, a niektóre z pojazdów były oflagowane. Policjanci ręcznie sterowali ruchem, aby pomóc w rozładowaniu powstałych korków, jednak mieszkańcy musieli liczyć się z poważnymi utrudnieniami komunikacyjnymi.
Przewoźnicy domagali się pomocy ze strony rządu, w tym tymczasowego obniżenia składek na ZUS, aby móc przetrwać kryzys w branży transportowej. Właściciele firm wyrazili frustrację związane z wysokimi kosztami prowadzenia działalności oraz niskimi płacami, które nie idą w parze z rosnącymi obciążeniami. Wskazali również na problemy z konkurencyjnością wobec firm transportowych z Litwy, Rumunii i Ukrainy.
Postulaty transportowców nie zmieniają się od lat. Sektor boryka się z mniejszą liczbą zleceń, zwłaszcza na trasach Polska-Niemcy, a poważne obciążenia finansowe wynikają z norm unijnych, takich jak dyrektywa o pakiecie mobilności czy regulacje dotyczące czasu pracy kierowców.
Zdesperowani przewoźnicy podkreślali, że ich protest, choć niewielki, jest tylko kroplą w morzu, a ich problemy wymagają pilnej uwagi ze strony władz.